niedziela, 12 lutego 2017

Rozdział I Czysty świat

   Znasz to uczucie gdy masz normalne życie, a w następnej kolejności wszystko jest ci odbierane? W pewnym sensie, nie mogę powiedzieć, że moje życie było normalne. Nie pamiętam nic. Skąd pochodzę czy choćby... Kim jestem. Czy w ogóle jestem normalną osobą? Nie znam najmniejszej informacji o sobie z jednym wyjątkiem. Znam swoje imię. Mito... Tak brzmi. Jedyne wspomnienie jakie posiadam to, to jak ktoś w bieli kieruje do mnie te imię. Ale wracając. Nie wiem jak wygląda prawdziwy świat. Czy w ogóle taki istnieje. Żyję w czerni. W miejscu o którym również nic nie wiem. Nie mam pojęcia jak tu trafiłam. Czy tu się urodziłam? Tu jest tak ciemno... Nic nie widzę... Moje życie polega na bieganiu. Tak... Ciągła ucieczka. Biegnę, by przetrwać. By żyć i może kiedyś zobaczyć prawdziwy świat. Pragnę tego! Chcę uciec od tych potworów, jakie tu ze mną są. Nie dają mi spokoju. Mimo, że jestem tu sama i życie wydaje się być bez sensu, nie chcę umierać. Bo mam marzenie. Zobaczyć świat, w który chcę uwierzyć. Zza rogu wybiega kolejny potwór. Kolejna kukła tego świata. Zaczyna brnąć przez czerń otchłani ku mnie. Nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Chcę biec lecz nie mogę. Przeraźliwy pisk potwora i... Światło? Spojrzałam ku górze. Czarne niczym smoła sklepienie zaczyna pękać. Przez szczeliny przedziera się biel. Płaty smoły zaczynają spadać prosto na mnie. Moje oczy same się zamykają. Ze strachu przed zgnieceniem czy przez rażącą jasność? Jeszcze chwila i potem...

Cisza...

Ciemność...


Pustka!


Znowu! 

Nie... To nie możliwe....


A może jednak? 

Umarłam? Czy dostałam się na niższe piętra tego chaosu? 


A może jednak nie? Sama nie potrafiłam sobie odpowiedzieć na to pytanie. Leżałam z zamkniętymi oczami na czymś miękkim. Przyjemnym. Nigdy nie czułam czegoś takiego w tamtym świecie. Jedyne co było takie same to ból... Czułam jak coś rozdzierało moje ciało. Z zamkniętymi oczami nawet głupi zorientowałby się, gdzie na jego ciele są rany. Największe były w okolicach brzucha... Czułam jakby ten ból mnie zabijał. Zaczęłam jeszcze mocniej zaciskać powieki lecz tym razem oślepiało mnie światło. Przybliżało się, a ja czułam ukojenie. Po zaledwie ułamku sekundy, znów odleciałam...
Słyszałam głosy... Nie wiedziałam, że to takie przyjemne uczucie znów móc kogoś usłyszeć. Lecz ich przekaz nie był jasny. Wszystko słyszałam jak przez mgłę. Jedyne co do mnie dotarło, to to, że mówili coś o jakimś spotkaniu i o czasie... Czasie, którego nie mieli wystarczająco.
Potem już długo nic...


W końcu po upływie czasu, którego oni nie mieli, poczułam siłę. Siłę, która pozwalała mi wstać. Powoli uniosłam głowę i rozejrzałam się. Znajdowałam się w jakimś dużym pomieszczeniu. Nie za bardzo mogłam dostrzec kontury przedmiotów jakie się tam znajdowały. Ale gdy przed oczy wyskoczył mi łeb jakiegoś białasa od razu złapałam fokusa. Odchyliłam się prawie spadając z miękkiej powierzchni. Łeb, który mnie zaatakował miał czerwone oczy. W zasadzie jedno, bo drugie miał zasłonięte grzywką w jasnofioletowym odcieniu. Nie powiem. Przerażało mnie to.
- No w końcu! Śpiąca królewna postanowiła wrócić do świata żywych! - Odezwał się miłą, lecz lekko sarkastyczno-irytującą nutą głosu.
- E... Kim... Ty jesteś...? - Spojrzałam na niego podejrzliwie.
- No dobra, niech ci będzie i zaczniemy ode mnie. Jestem Break. Xerxes Break.
- Aha... Mito.
- Miło mi. - Skinął lekko głową jakby chciał zrobić ukłon z uprzejmości.
- Tia... Możesz mi powiedzieć gdzie jestem i jak tu trafiłam?
- Mógłbym, ale wydaje mi się to wręcz zbędne i słuchanie dwa razy tego samego bywa często nudzące.
- Jak to? Przecież jeszcze nikt mi nic nie mówił.
- Ale zaraz powie. Wstawaj, idziesz ze mną na zebranie Pandory. A jeśli chodzi o miejsce w którym się aktualnie znajdujemy to jest to jedna z komnat posiadłości Rainvill. - Powiedział i złapał mnie za grzywę.
- Ała! - Chciałam go kopnąć ale za bardzo bolały mnie kończyny.

Po kilku uciążliwych minutach w jego towarzystwie dotarliśmy do wielkich drzwi. Białas stanął przodem do mnie i powiedział:
- Słuchaj no. Nie znam cię, więc lepiej się zachowuj. Inaczej Książę Nightry będzie kazał cię stracić, no chyba, że przypadniesz mu do gustu.
- Em... Wiesz co? Chyba to przemilczę, Xavery.
- Xerxes.
- Na zdrowie.
- Jesteś bardzo nie miła :C
- Nie zdążyłam się obudzić już coś zrobiłam... Oświecisz mnie? - Przewróciłam oczami.
- Mówiłem, żebyś mówiła mi Break, a ty nie dość, że przekręcasz moje imię to jeszcze jesteś arogancka.
- Aha...
- A w łeb chcesz za to aha? ^-^ - Zrobił słodki uśmiech i niebezpiecznie się do mnie przybliżył.
- Wtf? Nie dzięki, jeszcze mnie wszystko boli.
 - Pffff! - Odwrócił się do wrót i otworzył je i przed nami otworem stanęła ogromna sala, na której było pełno wysoko odnoszących się koni. - Witam! ^-^ - Wrzasnął. Albo moje uszy odniosły to za wrzask. - Wybaczcie, ż musieliście tyle czekać, lecz nie lękajcie się! Oto przybywam! - Szedł przez salę wyprostowany, a ja speszona za nim. Mam nadzieję, że nie będę musiała znać tego błazna.
- Break? Co mam robić? - Zapytałam zatrzymując się po jego prawej stronie.
- Wystarczy, że będziesz cicho i kulturalnie. Aha i co ważne odpowiadaj tylko gdy cie zapytają. - Skinęłam głową i spostrzegłam, że koło niego stoi jakaś rudo-blondasowa kurduplarka. Oderwałam od nie wzrok i spojrzałam przed siebie. Na podwyższeniu stał jakiś bułany ogier. Biło od niego jakieś światło.. Znajome światło... Podobne raziło moje powieki gdy wydostałam się z tej czarnej dupy. Szturchnęłam błazna.
- Break, kto to jest?
- ?! Nie wiesz?! To Bóg Spirit! On sprawuje opiekę nad wszystkimi końmi wewnątrz bramy.
- Ha?
- Cicho już! -  Skarcił mnie. Te jego czerwone oko dziwnie się na mnie spojrzało.
Gdy zebranie w końcu się rozpoczęło, głos zabrał owy Bóg.
- Więc, jak zapewne wiecie, przejście do Otchłani znów się otworzyło i to dość blisko granicy. Efekt był taki, że ta ranna ptaszyna się z niej wydostała. -Tu spojrzał na mnie. Dziwnie się poczułam, gdy oczy tych wszystkich skierowały się w moją stronę. - Możliwe, że Karty również się wydostały, dlatego miejcie się na baczności.
- Panie! - Odezwał się jakiś skarogniady ogier. Biła od niego typowa dla wredot pewność siebie. Wliczając jego tępy i zjebany wyraz mordy, musiał to być pożal się boże Książę Nighty. - Co z nią zrobimy? - Od niechcenia skinął na mnie. - Jest kara, no i ta krwawa grzywa! Wygląda jakby była od Shinevill'ów.!
- *O nie! Wypraszam sobie! Ona jest w barwie zakrzepniętej krwi, jełopie!*
- Niewykluczone, jednak nie miejmy wobec niej złych zamiarów. Może kiedyś się nam okazać pomocna. Droga panienko. - Zwrócił się do mnie. - Mogłabyś nam coś o sobie opowiedzieć?
- Em... Więc... Nazywam się Mito i jestem z jakieś ciemnej w pip dupy i tam mnie ganiały lalki... - Czerwonooki wzrokiem zganił mnie za tę wypowiedź, natomiast Spirit się tylko zaśmiał od nosem. -  I ostatnie co pamiętam, to, że słyszałam jakąś melodię, a potem sufit zaczął się na mnie zawalać.
- Czy ta melodia, brzmiała jakby mogła pochodzić z pozytywki? - Wtrącił się młody panicz stojący przy zadufańcu Nightsraj. Chwila! A jak on też był z tego em rodu? To Nightsraj to będzie tylko ten jełop.
- Tak mi się wydaje.. - Odezwałam się dość niepewnie jak na mnie.
- Cóż... - Znów zabrał głos Bóg. - Mogę ci trochę dopowiedzieć. Jednak zaledwie dwa zdania. Więc ta ''czarna dupa'' to Otchłań. Tam musiałaś uciekać przed Kartami, czyli takimi rodzajami łańcuchów, które pożerają osobniki naszej rasy.
- Znaczy co? Jedzą konie?!
- Niestety. - Znów wróciłam wzrokiem do młodego panicza. Nie mogłam oderwać wzroku od jego jasnoniebieskich oczu i sierści wpadającej w cremello. Break widząc to szturchnął mnie zadem i posłał dziwny wyraz unosząc brwi. Myślałam, że mu zaraz wyjebie. Jednak nie zdążyłam, bo bułan znów zabrał głos. - Dobrze więc. Powołują grupę, której zadaniem będzie odnalezienie wspomnień Mito i jej przynależności.
- Całkiem spoko ten gość. - Niekontrolowanie głośno szepnęłam.
- To Bóg idiotko! - Warknął na mnie błazen.
- Aktualną opiekę nad nią powierzam rodu Rainvill. A w skład grupy wchodzić będą:
Xerxes Break - O nie... Już myślałam, że nie będę musiała z nim się już zadawać. - Oraz Aks i Oyuka Nightry. Uważam, że tylu was wystarczy jednak w razie czego kogoś do was podeślę. Na dziś to tyle. Zamykam posiedzenie Pandory. - Wszyscy jak z automatu zaczęli mu się kłaniać. Żeby nie ostawać od nich również zgięłam jedną nogę i ukłoniłam się. Spirit uśmiechnął się i ruchem głowy, tak jak wcześniej Break tylko z większą elegancją lekko się skłonił, po czym ruszył do wyjścia. Gdy opuścił salę wszyscy się podnieśli i również zaczęli się zbierać, co niektórzy jeszcze ze sobą rozmawiali. Młody panicz ruszył ku wyjściu.
- Wa! Poczekaj! - Zaczęłam się za nim przedzierać. Jednak gdy już dobrnęłam do wrót i wpadłam na korytarz nigdzie go nie dostrzegłam. Uniosłam się lekko na zadnich nogach i penetrowałam wzrokiem korytarz, który przemierzało pełno koni wysokiej rangi. W oddali dostrzegłam jego grzywę i zaczęłam pędzić do niego. To była prawdziwa wyprawa niczym przez jakąś dżunglę. Na końcu tej dżungli biło światło dnia. Poślizgnęłam się na schodach i zleciałam na sam dół. Znajdowałam się teraz przed samą posiadłością. Było tam całkiem pusto ale nigdzie ani śladu cremellkowca. - Th! Nawet nie zapytałam jak się nazywa. >.>
- Poszukujesz młodego Elliota Nightry'a? - Podskoczyłam na niespodziewany dźwięk głosu. Odwróciłam się i zobaczyłam tą rudałaczkę, która stała koło błazna na zebraniu. Jej głos miał miłą i dziewczęcą (yy XD) barwę.
- Ja?! Skąd! Szukam tego Boga, bo mam do niego kilka pytań.
- Cóż wydaje mi się, że zadanie mu ich będzie dość trudnym wyzwaniem. Sam Spirit pojawia się przeważnie na zebraniach Pandory, a tak to przesiaduje w Eterze, skąd ma wgląd na okolicę i może mieć każdego na oku.
- Aha...
- Chodźmy do mojego pokoju! ^-^ - Błyskawicznie zmieniła temat i zaczęła mnie gdzieś za sobą ciągnąć, radośnie kłusując.

Na miejscu kasztanka popchnęła mnie na jakiś miękki materac z wieloma poduszkami i zamknęła drzwi.
- *Wtf co z nimi tu jest nie tak... Wywaliło mnie do jakiegoś innego wymiaru? Od kiedy konie w ogóle w jakichś pałacach mieszkają?!* Em ten... Jak masz na imię?
- A no tak nie przedstawiłam się jeszcze, jestem Esme. Skoro przydzielono cię do naszego rodu mówi mi siostrzyczko Esmi ^-^ - Patrzyłam na nią przez chwilę w ogłupieniu. - Widzę, że dożo rzeczy jeszcze nie wiesz i takie tam ale nie bój nic! Siostrzyczka cię ośmieli i wprowadzi w dworskie życie.
- E... Esme...
- Siostrzyczko Esmi! ^-^ - Nagle ktoś zapukał ale nie czekając na odpowiedź wparował przez drzwi. - O braciszek Xerx!
- Esmi oddaj mi ją lepiej bo muszę jej przedstawić nasz skład.
- Ta jasne... przedstawić skład...  ( ͡° ͜ʖ ͡°) Chyba co innego.... ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- TY MAŁA PEDOFILICO! Tyle lat już służę w tym rodzie a ty dalej mnie nie znasz?! Przecież ja nie jestem taki pfft!
- No wiesz... ( ͡° ͜ʖ ͡°) - Zamurowało mnie. Zaczęłam się ich poważnie obawiać i chowałam się pod łóżko. Nie wnikajcie jak się tam zmieściłam. W tym czasie dwójka dalej się kłóciła.
- Młoda damo nie wiedziałem, że masz w głowie takie rzeczy. Wybacz ale ja nie jestem Aksem.
- Ey Błaźnie... - Odezwałam się z kryjówki. - Może już chodźmy. Chcę trochę pozwiedzać.
- Huhuhuuuu jaka odważna - Zrobił dzióbek.
- -.-
- Dobra wyłaź i cho. - Nagle pojawił się koło mniej. Zrobiłam przerażoną minę i wyskoczyłam jak poparzona.
- Jak?! Skąd ty tam?!
- Tajemnica. - Stał przy drzwiach z tą samą miną, a Esme się zaczęła tak śmiać, że prawie wybiła szybę.
- Ona tam umrze z wami jak wyruszycie na ''wyprawę'' xDD
- Cicho >.> Dobra Mitototo ruszamy! - Zawołał i energicznie skacząc wyleciał na korytarz.

Gdy znaleźliśmy się odpowiednio daleko postanowiłam się odezwać.
- Dobrze, że mnie stamtąd zabrałeś, bo to by się raczej źle skończyło.
- Nie ma za co. - Uśmiechnął się pod nosem i maszerował przed siebie z przez chwilę zamkniętymi oczami.
- Hę?! A czy ja powiedziałam dziękuje?
- No patrzcie... - Powiedział jakby do siebie ale do mnie ze zirytowanym uśmiechem. - To, że najprawdopodobniej zostałaś nową siostrą Esme to już cię uprawnia do takiego traktowania mnie?  Jesteś bezczelna. - Zaśmiał się.
- Może... A ten słuchaj... Mam pytanie.
- Nie.
- Co nie?
- Nie odpowiem ci bo jesteś dla mnie nie miła :C - Uniósł łeb do góry i zamachał ogonem.
- Waaa... Skończ już.
- Pft.
- No weź odpowiedź mi...
- No nie mogę.
- Bo?!
- Bo nie wiem na co. - Odstawiłam facepalm'a.
- No dobra. - Westchnęłam i lekko zdenerwowana zapytałam. - Jak często pojawiają się tu członkowie innych rodów?
- Aaaa mam cie! Spodobał ci się Elliot?! XDD Spokojnie poznasz jeszcze wielu Nightry'ów xD Elliot akurat rzadko się gdzieś pokazuje ale... ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- Ty idioto! Nie oto mi chodzi!
- Ta... Jasne... ( ͡° ͜ʖ ͡°) Nie zdążyła się pojawić już chce wyrywać paniczów, no, no... - Zagwizdał. - Nie wiedziałem, że z ciebie takie ziółko.
- Czy wy tu wszyscy jesteście chorzy?
- Jeszcze nie poznałaś nikogo od Heinvill'ów. Oni to dopiero systemy rozwalają.
- O nie. Chyba nie chcę nikogo już poznawać. Tyle czasu... W sumie nie wiem ile ale raczej trochę, spędziłam w samotności i żyję. - Break przewrócił oczami i usłyszał znajomy krzyk. Spojrzał w stronę z której dochodził i spostrzegł jakiegoś jasno gniadego konia, z czarną grzywą odmianą na pysku jak i kończynach. Za nim galopowała myszata klacz.
- Spadamy!
- Hę? To ci Heinville?
- Nie! To dwa zjeby od Nightry'ów! Niestety to oni mają z nami szukać twoich wspomnień. - Popchnął mnie przed siebie i zaczęliśmy uciekać.
- Breakuś! Gdzie spintalasz?! Poczekaj na mnie! - Wołał przez śmiech panicz Nightry. (Tak kolejny xD te rody są ogromne xD) Gwałtownie przyśpieszył i zaczął się niebezpiecznie zbliżać do uciekinierów.
- Odczep się rudzielcze! - Warknął Break.
- Ty głupi błaźnie! Mój brat nie jest rudy! - Wściekła się myszatka i niemal skoczyła na grzbiet Xerxes'a wywalając go. - Po jaką cholerę spierdalasz? Przyznam, że nie jestem zadowolona wyborem tego durnego Boga ale niech mu będzie. Może będę miała okazję by cie zajebać!
- Ej zostaw go! Jeszcze może mi się przydać! - Dołączyłam się.
- Pfft murzyn i białas idealna para. - Prychnęła, a moje fioletowe oczy zabłysnęły chęcią mordu.
- Jak. Ty. Mnie. Nazwałaś?! - Wycedziłam i stanęłam dęba. Myszata klacz zrobiła to samo.
- Oyuka czy ty zawsze musisz wszczynać awantury? 😒 - Oburzył się jej brat, wbijając miedzy nas. - Jestem Aks, a ta agresorka to Oyuka. - Przedstawił siebie i siostrę.
- Nightry. -.- - Musiała dodać Oyuka.
- Mito. - Przedstawiłam się.
- Miło poznać. - Uśmiechnął się i patrząc na mnie zrobił lekki ukłon głową.
- Pfft.
- Oyu dajże spokój.
- Posłuchaj rudzielca panienko. - Odezwał się Break, który zdążył już wstać.
- On jest gniady! - Parsknęła i rzuciła się na niego z zębami i zaczęła go gonić. Znajdowali się na dość sporej polanie, na części należącej do Rainvill'ów. Patrząc na te żałosne sceny i tych pacanów miałam ogromne wątpliwości co do powodzenia jakiejkolwiek misji...


~Kel